Rosyjski oligarcha Roman Abramowicz już sam nie wie, na co wydawać swoje ciężko ukradzione miliony. Ponieważ nie zależy mu na łatce celebryty tak bardzo jak koledze po fachu, Władysławowi Doroninowi, kochankowi Naomi Campbell, dlatego zrobi wszystko, aby chronić swoją prywatność. W swojej ostatniej zabaweczce, olbrzymim luksusowym jachcie Eclipse, za który zapłacił bagatela 1 miliard dolarów, zainstalował właśnie jedyny swego rodzaju wykrywacz paparazzi. (!)
Eclpise to pływająca twierdza. Ta największa na świecie prywatna łódź posiada dwa baseny, kino, kuloodporne szyby, własny system obronny, który może wystrzelić ponad 100 pocisków naraz, łódź podwodną (!) oraz dwa lądowiska dla helikopterów.
Do kompletu brakowało tylko radaru na paparazzi. W rzeczywistości to rodzaj pola, które dzięki umieszczonym na nim laserom wykrywa sygnały elektryczne pochodzące z aparatów cyfrowych i wysyła niszczącą źródło sygnału wiązkę światła. Oczywiście system zostaje aktywowany, gdy ochrona stwierdzi podpływających w pobliżu jachtu fotografów.
Oznacza to, że ktokolwiek zdecyduje się zrobić fotkę milionerowi w czasie, gdy radar jest włączony, straci bezpowrotnie swój sprzęt. Czy to zgodne z prawem? Oczywiście, że nie, ale który miliarder przejmowałby się jakimiś przepisami. To zwykłe naruszenie dóbr osobistych. Pokrzywdzeni w ten sposób fotografowie mogą domagać się rekompensaty za stracone mienie. Poza tym laser może także uszkodzić osobę posługującą się aparatem fotograficznym - pisze brytyjski magazyn Amateur Photographer.
Paparazzi radzimy zmianę obiektu zainteresowania.