Można nie lubić Borysa Szyca, ale na pewno nie sposób zarzucić mu braku talentu. Nie ulega wątpliwości, że jest jednym z najbardziej uzdolnionych młodych polskich aktorów, o ile nie najlepszym. Na ostatnim festiwalu filmowym w Gdyni został uhonorowany nagrodą dla najlepszego polskiego aktora. Nieźle jak na 31-latka. I to właśnie nie daje spokoju Tomaszowi Karolakowi.
Karolak czuje się przy Szycu nie tylko niedoceniony, ale wręcz pominięty - pisze Fakt, który zasięgnął języka u znajomych aktora. Jego wszystkie osiągnięcia bledną w porównaniu z sukcesami Szyca. Jego rywal nie tylko dostał właśnie nagrodę, ale otrzymał też ofertę występu od samego Bruce'a Willisa. To musiało szczególnie dopiec Karolakowi, gdyż on sam za oceanem wystąpił tylko w nieznaczącym epizodzie.
Dodajmy, że na dodatek został wycięty w trakcie montażu... Karolakowi ponoć nie daje spokoju fakt, że swoją popularność zawdzięcza rolom głupkowatych niezdar, a reżyserzy nie chcą go obsadzać w innych rolach, rezerwując ambitniejszy repertuar dla Szyca. Który na dodatek radzi sobie z nimi tak, że krytycy filmowi nie mogą się go nachwalić.
Tomek bardzo się zmienił - potwierdza w rozmowie z tabloidem znajomy aktora. Jemu wciąż mało, wygórowana ambicja przysłania mu wszystko.