Tego nikt się już chyba nie spodziewał... Jeden z najsłynniejszych polskich reżyserów, Roman Polański, został zatrzymany wczoraj w Szwajcarii. Przebywał tam na Zurich Film Festiwal, gdzie miał odebrać nagrodę za całokształt twórczości.
Aresztowanie nastąpiło na podstawie listu gończego wystawionego 31 lat temu. Chodzi o słynną sprawę oskarżenia Polańskiego o gwałt na 13-letniej wówczas Amerykance, Samanthcie Geimer.
Od 1978 roku reżyser nie odwiedzał USA, bojąc się aresztowania. Nie był obecny nawet podczas rozdania Oscarów w 2003 roku, kiedy nagrodę otrzymał jego Pianista. Do tej pory swobodnie podróżował jednak po Europie, nigdzie nie odważono się go zatrzymać. Trudno stwierdzić, dlaczego akurat szwajcarskie służby wykazały się tak dużą gorliwością. Być może ma to jakiś związek z zacieśnieniem stosunków z amerykańskim wymiarem sprawiedliwości (słynna afera z amerykańskimi milionerami trzymającymi pieniądze w szwajcarskim banku UBS).
Nakaz aresztowania nadal pozostawał w mocy, ponieważ zarzuty nie zostały nigdy wycofane. W 2008 roku Geimer wystąpiła wprawdzie o umorzenie sprawy, ale sąd w Los Angeles ostatecznie odrzucił ten wniosek, mimo że kobieta przyznała, że zgodziła się na seks z Polańskim. Tak czy inaczej, miała wtedy 13 lat...
Obecnie reżyser pozostaje w rękach szwajcarskiego wymiaru sprawiedliwości i to od niego zależy, czy i kiedy nastąpi jego ekstradycja do USA. Jest to jednak najbardziej prawdopodobny scenariusz.
Nie jesteśmy pewni, powinniśmy trzymać jego stronę dlatego, że jest sławnym Polakiem...? Czy takie sprawy powinny ulegać przedawnieniu? Nakłanianie 13-latki do seksu jest czymś tak nagannym, że chyba nam go nie żal. Może lepiej żeby stanął w końcu przed sądem i wyjaśnił to do końca.