Kasia Cerekwicka postanowiła opowiedzieć czytelnikom Gali o swojej miłości i problemach w związku. Rozumiemy ją, trochę jakby o niej ostatnio ucichło. Trzeba rzucić coś na ruszt. Kasia wybrała całkiem smaczny kawałek:
Pierścionek wylądował za oknem - wspomina. Zrobiliśmy imprezę i właśnie poznałam znajomych Leszka. Bardzo się stresowałam, że mnie nie zaakceptują, że zadziałają stereotypy. Niestety, niektórym zawód wokalistki kojarzy się z brakiem stabilności, imprezami do rana czy romansami. Leszek wyczuł, że jestem bardzo spięta, więc kiedy znaleźliśmy się sami w pokoju, wsunął mi na palec pierścionek. To, co się stało później, to był odruch bezwarunkowy. A że okno było otwarte... nie wiedziałam co powiedzieć. Stałam jak wryta. Po chwili usłyszałam tylko, że drugiego nie dostanę. Pierścionka nigdy już nie udało się znaleźć. Pewnie już dawno lśni na palcu jakiejś fajnej dziewczyny. Był piękny, podobno z diamentami. Dzisiaj na pewno bym tak nie postąpiła. Przyjęłabym pierścionek nawet z tombaku.
Cerekwicka korzysta też z okazji, by oficjalnie wyznać Leszkowi miłość:
To co pokochałam w Leszku, to błyskotliwość, inteligencja, pewność siebie, diabelne poczucie humoru i granatowe oczy. Podoba mi się, że ma pasję, że wyznacza sobie cele i je realizuje. Połączyło nas to, że oboje na swój sukces zapracowaliśmy od zera.
Tak, to trzeba podkreślać. Inaczej nikt nie doceni...