Pani prezydentowa Kaczyńska nie rzuca się w oczy tak bardzo, jak Jolanta Kwaśniewska – nie chodzi w krótkich spódniczkach ani kapeluszach z wielkim rondem, nie ma fundacji, nie jest też specjalnie urodziwa. Myli się jednak ten, kto myśli, że jest wolna od uczucia próżności.
Okazuje się, że prezydentowa znacznie się odmłodziła. I nie mam tu na myśli zabiegów kosmetycznych. Według oficjalnej biografii, Kaczyńska jest młodsza od swojego małżonka o rok – urodziła się bowiem w 1950 r. Wiadomo też, że studiowała na Uniwersytecie Gdańskim. Ale kiedy to było - tego już się z oficjalnej notki biograficznej nie dowiemy. W wirtualnej encyklopedii czytamy jednak, że naukę na UG rozpoczęła w roku 1961 – czyżby więc rozpoczęła studia jako 11-letnia dziewczynka? Bynajmniej. Koleżanki z roku, do których trafił tygodnik „NIE” zaprzeczają, jakoby Marysia była od nich młodsza – twierdzą, że były równolatkami.
Encyklopedia i koleżanki podają też inną, prawdziwą, datę urodzin prezydentowej – jest to rok 1943, co czyni ją o 6 lat starszą od swojego małżonka.
Poproszona przez „Super Express” o wypowiedź psycholog Izabella Kurzejewska wyjaśnia, że to kłamstwo ze strony Kaczyńskiej traktować należy jako kokieteryjne mrugnięcie okiem do Polaków. Moim zdaniem, kokieteria wychodzi w takim razie Kaczyńskiej podobnie jak kłamstwa – czyli nie za dobrze.
Nie rozumiem po co to przekręcanie daty - nie ma się czego wstydzić. Szczególnie, że gdyby nie to - nikt by nie mówił o jej wieku. A tak już wszyscy wiemy, że babcia narodu ma 62 lata.