Obrońcy Romana Polańskiego bardzo liczyli na to, że za ich idolem murem staną politycy, nie tylko polscy i francuscy, ale przede wszystkim amerykańscy. Chcieli, aby wstawiła się za nimi zarówno Hillary Clinton, jak i gubernator stanu Kalifornia, którego wymiar sprawiedliwości będzie sądził reżysera, Arnold Schwarzenegger. Ponoć miał on okazać zrozumienie, bo ma europejskie korzenie i sam jest aktorem. Niestety dla Polańskiego, na taką protekcję nie ma jednak co liczyć.
Podziwiam jego filmy. Niezależnie od tego, powinno się go traktować tak, jak każdego innego - powiedział Arnold w rozmowie z telewizją CNN. W podobnym tonie wypowiedziała się Hillary Clinton, która zresztą będąc urzędnikiem federalnym, nie ma żadnego realnego wpływu na politykę stanów, nie mówiąc już o decyzjach ich wymiaru sprawiedliwości:
Nie widziałam tego listu. Czytałam o nim - powiedziała wymijająco, zapytana o wspólny list ministrów spraw zagranicznych Polski i Francji. Nie jest to jednak sprawa, którą się zajmuję. To jest sprawa w gestii naszego systemu sprawiedliwości. To jest sprawa, którą trzeba rozwiązać w zwykłym trybie egzekwowania prawa.
Również polscy i francuscy politycy zgrabnie wycofują się z udzielonego na gorąco poparcia. Nic dziwnego - zorientowali się, że ludzie chcą równego traktowania ich i elit. Reżysera wspierają głównie znajomi, lub znajomi znajomych - koledzy po fachu.
To nie koniec złych wiadomości. Specjaliści zajmujący się amerykańskim system prawnym prognozują, że wyrok dla reżysera może być teraz nawet wyższy, niż gdyby sprawa została rozstrzygnięta w 1978 roku! Przez trzydzieści lat w USA zmieniło się podejście do przestępstw seksualnych i karania pedofilii - głównie przez wiele głośnych procesów, również duchownych.
Gdy widzi się takie rzeczy, trudno sprzeciwiać się najsurowszym wyrokom - mówi w rozmowie z agencją Reuters Tania Tetlow, profesor prawa z Uniwersytetu Tulane.
A w dodatku Polański przecież uciekł i ukrywał się przed wymiarem sprawiedlowości przez 30 lat. Na to też jest paragraf. I przed tym oskarżeniem już trudniej go bronić, atakując zgwałconą dziewczynkę.