Kristen Stewart znana jest z tego, że często gryzie rękę, która ją karmi. Już nieraz musiała przepraszać fanów Zmierzchu za złośliwe uwagi pod ich adresem. W jednym z ostatnich wywiadów wyznała, że o wiele chętniej przyjmuje role w innych filmach. Jak twierdzi, inaczej by zwariowała.
Przez "Zmierzch" mogłam zostać psychopatką. Granie roli Belli przez cztery lata z rzędu mogłoby mieć opłakane skutki dla mojego zdrowia psychicznego. Dlatego właśnie szukam różnych projektów na boku – powiedziała Kristen dziennikarzom. Nie miałam pojęcia jak bardzo zmieni się moje życie. Nie mogę wykonać najprostszych rzeczy, bo śledzi mnie tłum fanów.
Jestem przekonana, że to się kiedyś skończy. Mam nadzieję, że gorzej już nie będzie, że to tylko chwilowe - kontynuuje. Marzę o długich spacerach po pracy. Niestety, dla bezpieczeństwa muszę wracać prosto do hotelu.
Ze słów Stewart wynika, że praca nad Zmierzchem to najgorsza rzecz, jaka ją kiedykolwiek spotkała. Niestety dla niej, podpisała kontrakt na cztery części. Pewnie odetchnie z ulgą, kiedy na koncie zobaczy 40 milionów dolarów, czyli jakieś 120 milionów złotych, które należą się jej za udział w filmach. Dla takiej kasy chyba warto się przemęczyć?