Ostatni odcinek Jak ONI śpiewają warto było oglądać tylko w celu przekonania się, że Edyta Górniak cudownie nie znormalniała. Dzielnie wytrzymała poprzednie odcinki, ale z pod wpływem chwili znowu dała się ponieść emocjom.
Najpierw poszła za kulisy, aby porwać siostrzeńca Roberta Kudelskiego i trzymać dziecko na kolanach przez resztę programu.
Następnym, krytycznym momentem było, gdy złapała bukiet ślubny, rzucony przez przebraną za pannę młodą Joannę Jabłczyńską. Odebrało jej mowę i na chwilę zapomniała swojej kwestii:
Ja nie wiem co to ma znaczyć - mówiła oszołomiona, doszukując się ukrytego znaczenia. Jeszcze nie jestem rozwiedziona, a już biorę ślub - wyrzuciła z siebie całkiem poważnie.
I przeżywała ten fakt do samego końca programu, trzymając przy sobie olbrzymi bukiet róż. - Zastanawiam się, czy to z bukietem było wyreżyserowane - powiedziała na pożegnanie. Jesteśmy przekonani, że żerujący na wygłupach Edzi *producenci specjalnie każą uczestnikom ją zaczepiać. My się nie łudzimy, że coś *nie jest wyreżyserowane.
Edziu, bardzo nam brakowało twoich huśtawek emocjonalnych. Bez nich program był taki niemrawy. Liczymy, że się jeszcze rozkręcisz.