Kiedy wybuchła afera z zapłodnieniem przygodnej kochanki Jude’a Law, aktor udawał wyjątkowo przejętego losem byłej partnerki. Sama kobieta przyznała, że gwiazdor jest pomocny i zapewniał ją, że zadba o przyszłość dziecka. Wystarczyło jednak, że usłyszał od Samanthy Burke, ile będzie musiał łożyć na dziecko i od razu wycofał się z wszelkich obietnic.
Dziennikarzom opowiadał, że jej w ogóle nie pamięta i zażądał testów DNA, które miały potwierdzić jego ojcostwo. Lekarze przeprowadzili testy zaraz po narodzinach dziewczynki. Musi się czuć parszywie, bo okazało się, że malutka Sophie to jego dziecko.
News of The World donosi, że prawnicy gwiazdora i przedstawicielka Burke próbują zorganizować spotkanie ojca z córką. Law zapewnił, że będzie płacił na Sophie, ale z jej matką nie chce mieć nic wspólnego. Ta pewnie się nie przejmuje. Dostanie od niego tyle kasy, że nie będzie musiała się martwić o pieniądze przez następne 18 lat.
Nie miała żadnych wątpliwości, że to jego dziecko - powiedziała przyjaciółka Sam dziennikarzom. Naprawdę jej ulżyło. Zdawała sobie sprawę, że wielu ludzi jej nie wierzy.