We wczorajszym odcinku Tańca z gwiazdami próbowano wmówić widzom, że Ania Mucha i Natasza Urbańska tak naprawdę bardzo się lubią. Oglądaliśmy więc słodką scenę, w której Muszka i Nataszka pokazują sobie wzajemnie przygotowania do występu i komentują swoje pomysły. Już prawie uwierzyliśmy, że kwitnie między nimi przyjaźń...
Mucha i Maserak, zbierający od początku same najwyższe noty musieli tym razem przełknąć gorzką pigułkę: sambę w ich wykonaniu skrytykowano pod względem technicznym, a łączna nota wyniosła "zaledwie" 35 punktów. Nie to jednak było najgorsze: Natasza, która również wykonywała sambę, została podniesiona przez jury pod niebiosa i otrzymało cztery "10" (chociaż Pavlović chciała dać "15" a Galiński nawet "20"). Tym samym to znów wychowanka Józefowicza znalazła się na pierwszym miejscu w ostatecznej kwalifikacji. Ania musiała zadowolić się drugą lokatą.
W filmiku z przygotowań Nataszy do występu po raz kolejny próbowano dać do zrozumienia, że jest ona taką samą uczestniczką jak wszyscy inni. Zapomnijcie, że od 16 lat tańczy i śpiewa u Janusza w Buffo. Gwarancją ma być słowo jej nauczycielki gimnastyki artystycznej, która wkroczyła na salę treningową, popatrzyła i zawyrokowała: Widzę, że ty musiałaś się uczyć wszystkiego od początku!
Wszystko oczywiście szczerze i spontanicznie.
Poznaliśmy również wrażliwą, wręcz liryczną stronę Radosława Majdana. Opowiadał o swoim pierwszym i drugim małżeństwie, nazywając Dodę "pewną miłą i sympatyczną osobą, która została jego żoną", nie wymieniając jej jednak z imienia i nazwiska. Trzeba przyznać, że taka taktyka i domniemany romans z taneczną partnerką dają dobre rezultaty - Radek i Iza ostatecznie zajęli wczoraj 4. miejsce.
Z programem pożegnał się Piotr Zelt, któremu nie pomogło nawet sprawdzone do tej pory pokazywanie w telewizji małej córeczki. Za to zazdrosny Gąs może odetchnąć z ulgą.