Ostatnio naszym gwiazdom podczas zagranicznych podróży coraz częściej zdarzają się nieprzyjemności. Pewnie dlatego, że za granicą przestają być "celebrytami", a stają anonimowymi pasażerami. Pod koniec września Sebastian Karpiel-Bułecka został cofnięty z amerykańskiego lotniska z powrotem do kraju. O równie nieprzyjemnym zdarzeniu opowiada Dziennikowi Tomasz Karolak.
Wspomina, że po wylądowaniu na lotnisku w Tel Awiwie został poddany dokładnej kontroli osobistej. Jak twierdzi - bardzo upokarzającej:
Właśnie wróciłem z podróży do Izraela. Na tamtejszym lotnisku przeszedłem niezwykle upokarzającą kontrolę osobistą. A to tylko, dlatego, że funkcjonariusze dbający o bezpieczeństwo nie mogli pojąć, że Polak może przylecieć do Tel Awiwu z Barcelony... To było kuriozalne doświadczenie - skarży się w rozmowie z Dziennikiem. Byłem w Izraelu już wiele razy. Tym bardziej nie rozumiem, czemu tym razem wzięli mnie za terrorystę. Przecież doskonale wiedzieli, że jestem w Polsce osobą medialną.
Skąd wiedzieli? Karolak wyjaśnia: W przypadku ludzi takich jak ja łatwo to akurat sprawdzić. Starałem się zachować maksimum cierpliwości, ale i tak czułem się poniżony...
Apeluje też, żeby na lotniskach przeszukiwać tylko Arabów:
Nie zapominajmy też, że zamachowcami okazują się zazwyczaj pasażerowie narodowości arabskiej, przynajmniej ja nie słyszałem o innym przypadku. Ten fakt powinien zawęzić nieco pole poszukiwań. To, co ja ostatnio przeszedłem jest poniżej ludzkiej godności.