Robbie Williams przygotowuje się do powrotu na scenę muzyczną. W listopadzie do sklepów trafi jego długo oczekiwany album. Czas najwyższy, więc na płaczliwe wywiady i "godzenie się z trudną rzeczywistością". W nowym numerze magazynu GQ piosenkarz opowiada o swoim uzależnieniu od leków usypiających i przeciwbólowych. Wspomina również odwyk, który według niego, uratował mu życie.
Działy się ze mną naprawdę straszne rzeczy. Byłem w opłakanym stanie. Mam problemy z używkami, od kiedy skończyłem 17 lat - wyznaje Robbie. Groził mi zawał serca. Czułem, że sięgnąłem dna i zbliża się ostateczny koniec. Drętwiała mi lewa ręka, miałem skurcze klatki piersiowej.
Prócz wyznań o pokonaniu nałogu wokalista przemycił także informację o powrocie do Take That! Dodał jednak, że musi wypełnić kontrakt ze swoją dotychczasową wytwórnią płytową.
Mogę obiecać, że wrócę do zespołu. Jednak dopiero za około dwa lata - powiedział Robbie. Skończą mi się umowy i mogę robić, co chcę. Wbrew temu, co piszą nie jestem zazdrosny o ich sukces. Spotkaliśmy się w studio, kiedy nagrywali ostatnią płytę. Przeprowadziliśmy szczerą rozmowę, która była nam wszystkim potrzebna.
Nie możemy oprzeć się wrażeniu, że to kolejne medialne zagranie Williamsa. Jego powrót do Take That zależy od tego, jak poradzi sobie jego nowy album. Piosenkarz robi wszystko, by okazał się sukcesem.