W życiu Michała Wiśniewskiego rzeczywiście nie dzieje się ostatnio najlepiej. Jego kariera ledwo się już tli. Pamiętają o nim głównie wierzyciele i jacyś wrogowie, którzy założyli "Stowarzyszenie poszkodowanych przez Wiśniewskiego". Dla przyzwyczajonego do wystawnego stylu życia Wiśniewskiego przyszedł bolesny czas zaciskania nabitego ćwiekami paska.
Z tego wszystkiego dopadła go depresja. Jeśli wierzyć słowom Ani Wiśniewskiej tak źle nie było z Wiśnią od 6 lat. Według słów żony, która postanowiła wyżalić się na łamach Faktu, piosenkarz jest na skraju załamania nerwowego:
To, co się ostatnio dzieje wokół Michała, zaczęło go przytłaczać. Wszystko bardzo go dotyka. Chciałabym, żeby mój mąż znów dostał takiego energetycznego kopa, żeby trochę odżył. Czekam, aż w jego oczach znów zabłyśnie ogień. Taki, jaki widziałam, gdy w 2003 roku przyszłam do Ich Troje - wyznaje w rozmowie z tabloidem.
Jedyną radością są przymiarki jego trzeciej żony do solowej kariery. Aniqa - bo tak brzmi jej artystyczne pseudo - właśnie rusza w trasę koncertową promującą najnowszą płytę. To właśnie z tej okazji raczy nas problemami męża.
Mąż jest bardzo ze mnie dumny. Już na wiosnę nagrywamy nowy album Ich Troje. A może Michał nagra album solo - zapowiada Wiśniewska.
Podobno Michał grzecznie zgadza się na perspektywę siedzenia z dziećmi w domu: Ja teraz uczę się, jak dobrze zagospodarować swój czas. Tak, żebym miała chwilę dla każdego z dzieci i jeszcze mogła porozmawiać z mężem.
Wiśniewska wyprzedza pytania o rzekomy kryzys w związku: Nie ukrywam, trochę zaczęliśmy się mijać. Ale wystarczy porozmawiać, wyjaśnić sobie różne rzeczy i wszystko wraca do normy. Jesteśmy normalnym małżeństwem. Czasem się kłócimy i mamy jakieś swoje małe dymy. Nie zmienia to jednak faktu, że bardzo się kochamy i nie mamy zamiaru się rozstawać.