Wiele wskazuje na to, że Britney Spears ma już dość swojego byłego męża, a przede wszystkim utrzymywania go. Nie dziwimy się - i tak za długo godziła się na sponsorowanie ciągle rosnącego brzucha, dziewczyn i imprez. Jak donosi amerykański National Enquirer, wokalistka jest gotowa walczyć z Kevinem Federlinem o odzyskanie prawa do opieki nad dwoma synami. Utraciła je po słynnym już załamaniu nerwowym. Później sąd zezwolił na wychowywanie Jaydena Jamesa i Seana Prestona przez oboje rodziców. Brit chce to zmienić.
Jest zdeterminowana i gotowa. Będzie walczyć, to pewne - mówi cytowany przez tygodnik przyjaciel rodziny. Z przerażeniem odkryła, że zostawienie chłopców pod opieką Kevina sprawiło, że obaj stali się krnąbrnymi, niegrzecznymi dziećmi, z którymi coraz trudniej sobie poradzić. Britney chce, żeby poszli do dobrej szkoły i co niedzielę chodzili do kościoła. Wie, że Federline nie może tego zagwarantować.
Za to zapewni im występ w reality show. Jak donoszą inne źródła, Spears podjęła decyzję, z którą nosiła się od dawna, po skandalu, jaki wywołało zniszczenie domu, który wynajmował Kevin. Piosenkarka nie chce, aby jej synowie wychowywali się w takich warunkach.
Chce pełnej opieki dla siebie. Chce, żeby chłopcy mogli tylko raz na jakiś czas odwiedzać ojca - kontynuuje informator. Więcej: Britney uważa, że teraz to Kevin jest tą osobą, o której problemach powinien dowiedzieć się sędzia. Nie jest dobrym wzorem dla synów. Jayden i Sean przyzwyczaili się do leniwego taty i jego równie leniwych i równie bezrobotnych przyjaciół-tancerzy, którzy praktycznie mieszkają z nim, zamiast zająć się szukaniem pracy. Britney nie chce, aby jej synowie dorastali patrząc na coś takiego.
Trzymamy kciuki. Wystarczy spojrzeć na Kevina, żeby stwierdzić, że raczej się nie przepracowuje. Ciekawe, czy karmi synów tymi samymi fastfoodami co siebie...