Nowa piosenka Agnieszki Chylińskiejwywołała skrajne emocji. Z przewagą tych negatywnych. Piosenkarce zapewne chodziło właśnie o rozgłos, ale wydaje się, że trochę przesadziła. Okazję do skrytykowania wykorzystała Sara May, autorka wspaniałych tekstówi teledysków...
Powiem otwarcie, że jestem w grupie tych, którzy uważają, że ta piosenka to kiepski wybór - pisze Szczołek na blogu. I od razu przyznaję, że nie krytykuję samej decyzji Agnieszki, że zdecydowała się nagrać taką "taneczną" piosenkę. Wręcz przeciwnie. To dobrze, jeśli artysta nie zamyka się na inne style, gdy eksperymentuje i poszukuje. Nie krytykuję tej piosenki dlatego, że jest w takim stylu. Krytykuję dlatego, że Agnieszka tego stylu nie czuje. To znaczy na pewno nie czuje tej konkretnej piosenki i brzmi w niej fatalnie. Są artyści wszechstronni, którzy potrafią zabrzmieć równie dobrze w soulu, rocku czy popie. Ta piosenka i wykonanie pokazuje, że Chylińska do nich nie należy.
I znów szkoda. Bo Chylińska to jedna z najbardziej charyzmatycznych i ciekawych wokalistek w tym kraju. Co prawda wolę jej słuchać niż na nią patrzeć, ale przecież nie każdy musi mieć wygląd seksbomby [wystarczy spojrzeć na Sarę May!!!]. Naprawdę ona ma kawał porządnego głosu i umiejętności. Ma dobry wokal, na który od lat nikt nie ma pomysłu. Nota bene podobna sytuacja jest z Górniaczką i Szcześniakiem. W Polsce zazwyczaj ci z prostymi, typowymi, mdłymi głosami są grani w radiach, bo stanowią idealny dodatek do reklam. Papkę rozgłośnie uwielbiają. A głosy charakterne, oryginalne i niebanalne są pomijane. Dlatego artyści popełniają czasem takie "wykroczenia" jak obecnie Chylińska.
Szczołek przy okazji postanowiła skrytykować Mandarynę:
I wracając do Mandaryny - dziewczyna powinna teoretycznie mieć zakaz śpiewania, bo to co robi na żywo to deprawacja muzyki, ale z drugiej strony skoro są ludzie,którzy pomimo jej fałszów i ryków przychodzą na koncerty a ona sama nie czuje wstydu i zażenowania, że śpiewa nie mając o tym pojęcia, to nie ma tematu. Nie zmienia to faktu, że wydała nieźle wyprodukowanego singla.
To już naprawdę wolimy Chylińską. Nawet dance'ową.