Na początku września w sieci pojawiła się najnowsza płyta Kazika. Dwa dni temu czterech mężczyzn zatrzymanych w tej sprawie przyznało się do winy. Pierwszy sygnał o kradzieży materiału pojawił się aż na dwa tygodnie przed oficjalną premierą albumu. Rzeczpospolita opublikowała właśnie szczegóły zdarzenia i wyniki dochodzenia, jakie ostatecznie doprowadziło do zatrzymania sprawców.
Policja natychmiast rozpoczęła śledztwo w sprawie wycieku nagrań i ustaliła, że w sieci umieścił je mieszkaniec Podkarpacia. Okazało się jednak, że 18-letni chłopak z Rzeszowa pobrał płytę już wcześniej zamieszczoną w sieci i rozpowszechnił piosenki skradzione przez kogoś innego. Ostatecznie winnym za kradzież własności Kazika okazał się pracownik tłoczni płyt, który współpracował z wydawcą Kultu. Skopiowane nagranie wyniósł poza teren firmy i łamiąc prawa autorskie zamieścił w sieci.
W efekcie prowadzonego śledztwa zatrzymano czterech oskarżonych, którzy byli zamieszani w nielegalne udostępnienie muzyki. Dzięki przyznaniu się do winy mężczyźni liczą na łagodniejszy wymiar kary. Grozi im grzywna oraz ograniczenie wolności lub do 2 lat pozbawienia wolności.
Oczywiście zasłużyli na grzywnę, ale 2 lata więzienia bardziej chyba należą się Lubiczowi...