W sprawie mrocznego epizodu z życia Romana Polańskiego, który od ponad dwóch tygodni przebywa w szwajcarskim areszcie, wypowiedziało się już wiele sław zarówno polskich jak i zagranicznych. Komentatorzy podzielili się oni na dwa obozy - zaciętych zwolenników ukarania reżysera za czyn sprzed 31 lat, oraz wielkodusznych obrońców.
Do ich grona gwiazd nie obawiających się publicznie potępiać zbyt-wielkiego-by-siedzieć dołączył znany ze swojego wybuchowego charakteru amerykański aktor, Jamie Foxx, prywatnie ojciec 15-latki:
Jeśli Polański dotknąłby mojej córki, która ma obecnie 15 lat, po prostu by zginął, koniec, kropka - oświadczył zagadnięty o najgłośniejszy skandal ostatnich miesięcy. Foxx nie pozostawia wątpliwości co do winy reżysera. Nawet nie poszedłbym z tym do sądu, tylko wziął sprawy w swoje ręce.
Jednocześnie zastrzega, że nigdy nie miał okazji poznać Polańskiego. Gdyby jednak należał do grona jego przyjaciół, jego osąd byłby mniej emocjonalny: Może wypowiadałbym się inaczej, nie wiem - stwierdza po czym dodaje: Zresztą, tu nie chodzi tylko o Polańskiego. To powszechny problem, o którym trzeba rozmawiać.