Tomasz Stockinger, który w ubiegłym tygodniu mając 2,3 promila alkoholu we krwi staranował swoim samochodem dwa inne auta i zbiegł z miejsca wypadku, miał wczoraj stawić się w piaseczyńskiej prokuraturze. W ostatniej chwili się rozmyślił, tłumacząc się przez adwokata "powodami zawodowymi" (*zobacz: * *Lubicz nie stawił się na przesłuchaniu!!!)
*. Co ciekawe, jak dowiedział się Fakt, aktor nie miał wczoraj żadnych zdjęć...
Jak udało nam się ustalić, aktor mimo swoich tłumaczeń nie brał udziału w zdjęciach do serialu "Klan" - pisze tabloid. Jakie więc inne obowiązki miał na myśli? A może po prostu miga się od zeznań?
Policja na razie jest dobrej myśli: Nie śledzę na bieżąco informacji dotyczących pracy pana Stockingera, ale każdy bierze odpowiedzialność za swoje słowa - mówi optymistycznie aspirant Maciej Piotrowski, rzecznik policji w Piasecznie. Wierzę, że przedstawione zostaną odpowiednie dokumenty wyjaśniające jego nieobecność na zeznaniach.
Tak, dokumenty będą na 100%. Ale czy naprawdę pracował?