Dla Natalie Portman, która w wieku 12 lat zachwyciła dojrzałą rolą w filmie Luca Besson Leon zawodowiec szybkie dojrzewanie i praca na planie stały się powodem załamania nerwowego. I nie chodzi o uzależnienie narkotykowo-seksualno-alkoholowe, w jakie zwykle wpadają młode gwiazdy oszołomione nagłą sławą.
Portman zbyt emocjonalnie przeżyła swoją drugą po Leonie rolę w gangsterskim filmie Gorączka, gdzie zagrała rozchwianą psychicznie dziewczynę, która umiera. Za tę kreację została uhonorowana nagrodą dla najlepszej młodej aktorki dramatycznej. Cena, którą za to zapłaciła, była chyba zbyt wysoka. Przesadna identyfikacja z graną postacią popsuła jej relacje z matką.
Ponieważ zazwyczaj osobiste przeżycia wpływają na twoją grę, także praca zawodowa może poważnie wpłynąć na prywatne życie - wyznała Portman w rozmowie z Los Angeles Times. Gdy wystąpiłam w Gorączce miałam zaledwie 14 lat. Wcieliłam się w postać dziewczyny, która umiera. Jakiś czas później okropnie pokłóciłam się moją mamą. Doszło nawet do tego, że się cięłam. Myślę, że ta rola miała duży wpływ na moja psychikę. To był odosobniony przypadek. Nigdy wcześniej mi się to nie zdarzył. Później też zresztą nie.
28-letnia Portman twierdzi, że właściwe oddanie charakteru granej postaci to dla niej najważniejszy cel. Po każdym filmie zamartwia się o to, czy była wiarygodna dla widza. W przyszłości chciałaby zająć się reżyserią. Na razie jednak nie ma dość odwagi, aby stanąć za kamerą:
Bardzo podoba mi się praca reżysera, ale na samą myśl paraliżują mnie różnego rodzaju obawy. Moim zdaniem jest to uczucie wspólne dla wszystkich tworzących osób. Dlatego staram się o tym nie myśleć.
Portman wielokrotnie udowodniła, że nie jest sezonowym odkryciem. Znalazła też czas, aby ukończyć psychologię na Uniwersytecie Harvarda. W jej ślady idą inne młode aktorki jak choćby Emma Watson czy Dakota Fanning.
Jak się okazuje nie każda nastoletnia gwiazdka musi skończyć jak Linsday Lohan.