Zagraniczne gwiazdy, w przeciwieństwie do tych naszych rodzimych, nie wtrącają się w sprawę aresztowania Romana Polańskiego. W Hollywood panuje niepisana zasada, że nie mówi się o kimś, dopóki nie zapadnie wyrok sądowy (regułę tę złamał Jamie Foxx). Jako, że istnieje duże prawdopodobieństwo, że reżyser w końcu odpowie za gwałt analny na 13-latce, nikt otwarcie nie komentuje wydarzeń sprzed lat.
Jak już wcześniej pisaliśmy, Polański zza krat kończy prace nad swoim nowym filmem, The Ghost. W jedną w głównych ról wciela się szkocki aktor Ewan McGregor. Zapytany o to, jak pracowało mu się z polskim reżyserem odpowiedział:
Naprawdę dba o aktora i chce, byśmy dawali z siebie wszystko. Jest jednak bardzo szorstki i opryskliwy. Trzeba być odpornym na krytykę, gdy się z nim pracuje. Uważam, że jest jednym z niewielu genialnych reżyserów, z jakimi przyszło mi pracować. Wie, jak kierować całą sceną, wie, co powinien zrobić każdy aktor. Niewielu jest takich artystów.
Dziennikarz zapytał również McGregora o sprawę, którą żyje cały show biznes. Gwiazdor dyplomatycznie wybrnął z opresji:
Nie śledzę tego, co się dzieje. Byłem naprawdę smutny, gdy się dowiedziałem, że został aresztowany. Nie chcę myśleć, że siedzi w więziennej celi. Nie będę jednak niczego komentował, bo to bardzo delikatna i skomplikowana sprawa.
Polskie "autorytety moralne" powinny brać z niego przykład…