Rinke Rooyens nie ma łatwego życia ze swoją nową podopieczną. Niedawno pisaliśmy o tym, że Edyta Górniak ma zwyczaj zawalania obowiązków zawodowych, nie informując o tym swojego menedżera (zobacz: Rooyens JUŻ ma dość Edzi!)
*. Rinke podobno kiepsko to znosi. Na dodatek Edzi spodobało się robienie psikusów odpowiedzialnej za nią świcie i nabrała zwyczaju... *uciekania swoim "opiekunom".
Jak donosi Fakt, kilka dni temu po koncercie w Łodzi, który zakończył się późnym wieczorem, okazało się, że Górniak zniknęła. Bliscy zawału pracownicy Rooyensa długo szukali jej po całym hotelu, aż w końcu okazało się, że Edzia... poszła do sklepu, po serek. Poszła, nie mówiąc nic nikomu, stawiając w stan alarmu całą swoją świtę i wszystkich pracowników hotelu.
Przestajemy się powoli dziwić, że zwariowała. Kto by nie oszalał, gdyby nie mógł wyjść sobie po serek bez wywoływania paniki?