Akon ponownie udowodnił, że występny na żywo nie są jego najmocniejszą stroną. Kilka miesięcy temu został pozwany przez ojca 14-letniej fanki po tym, jak wciągnął ją na scenę i zaczął obmacywać. Kilka tygodni później kazał ochroniarzom wyłowić z tłumu 16-latka, którzy rzucił swojemu idolowi maskotką. Bogu ducha winny nastolatek został zrzucony przez gwiazdora wprost na widownię. Chłopak skończył ze złamanym żebrem i wstrząśnieniem mózgu.
Tym razem do skandalu doszło w Melbourne. Podczas koncertu piosenkarza wśród widowni wybuchła bójka dwóch rywalizujących ze sobą gangów. Wokalista, w ogóle nie myśląc o konsekwencjach, rzucił się w widownię i ruszył w zajętą bijatyką grupkę ludzi. Dopiero jego interwencja powstrzymała gangi.
Akon nie pomyślał jednak o reszcie widowni. Wśród dobrze bawiących się widzów wybuchł popłoch. Kilka osób zostało stratowanych przez tych, którzy chcieli zobaczyć z bliska i dotknąć swojego idola. Dziewięć osób trafiło do szpitala. Więcej rannych spowodowała interwencja chcącego popisać się Akona niż bijatyka między gangsterami…
Dwa lata zajęło piosenkarzowi przekonanie australijskich władz, by pozwoliły mu tam wystąpić. Miał zakaz wjazdu na teren kraju przez jego problemy z prawem. Pozwolenie będzie mu teraz pewnie jeszcze ciężej zdobyć.