Śmierć Michaela Jacksona, największej gwiazdy naszych czasów, musiała przynieść za sobą milionowe zyski. Już kilka dni po odejściu piosenkarza, analitycy byli wypytywani, ile gwiazdor może "zarobić" na swojej śmierci. Można przestać zgadywać, bo magazyn Forbes oszacował, że na konto spadkobierców Jacksona przez cztery ostatnie miesiące wpłynęło aż... 90 milionów dolarów!
Jeszcze kilka miesięcy temu mówiło się, że konto Michaela zasili do końca tego roku około 200 milionów dolarów. Liczby podane przez Forbes pokazują, że suma ta może być o wiele wyższa. Przewiduje się, że film This Is It zarobi nawet... 400 milionów dolarów! Trzeba również wziąć pod uwagę wzrost sprzedaży albumów piosenkarza w okresie przedświątecznym.
Jednak to nie Michael jest najlepiej zarabiającą zmarłą gwiazdą. Zajął dopiero trzecie miejsce. Na pierwszym miejscu w rankingu miesięcznika uplasował się kreator mody Yves Saint Laurent, który od lipca zeszłego roku "zarobił" 350 milionów dolarów. Drugie miejsce zajął duet tekściarski Rodgers and Hammerstein, na których konta wpłynęło 235 milionów dolarów. Tuż za Michaelem uplasowali się Elvis Presley (55 milionów), J. R. R. Tolkien (50 milionów), John Lennon (15 milionów) i Albert Einstein (10 milionów).
Adwokat Jacksona przyznał dziennikarzom, że w kolejnych latach zyski z pamiątek po piosenkarzu mogą sięgać sumy 100 milionów dolarów rocznie.
Te liczby pobudzają wyobraźnię. Pamiętajcie jednak, że pieniądze szczęścia nie dają. Zwłaszcza po śmierci.