Kate Moss i Pete Doherty zapisali się razem do kliniki leczenia uzależnień. Według gazety The Sun udali się w poniedziałek do szpitala Capio Nightingale i zarejestrowali się tam pod fałszywymi nazwiskami. Pete zostanie poddany terapii na miejscu, blisko domu Kate w północnym Londynie. Moss z kolei będzie uczęszczała tylko na spotkania terapeutyczne.
Przyjechali razem i będą się wzajemnie wspierać. Wyglądali na trochę zagubionych, kiedy tam wchodzili. Widać było, że Kate jest bardzo przejęta - donosi źródło gazety.
Po zapisaniu się, Kate została w klinice na kilka godzin, a później opuściła ją wraz z Petem. Jeden z jej asystentów pojawił się tam później z jedzeniem i sprzętem komputerowym.
Kate była już na takim programie w klinice Meadows w Arizonie, w październiku 2005 roku, po tym jak świat obiegły jej zdjęcia, na których wciągała kokainę. Pete też przez miesiąc przebywał na podobnej terapii w The Priory, ale to najwidoczniej nie wystarczyło. Ostatnio w The Sun ukazały się zdjęcia muzyka wstrzykującego sobie dożylnie kokainę. Co bardziej "zabawne", rozmawiał wtedy przez telefon z Kate (zobacz zdjęcie)
.
Warto podkreślić, że wstrzykiwanie sobie kokainy prosto w żyłę jest chyba najgłupszą rzeczą, jaką można zrobić. Zwiększa to znacznie ryzyko uszkodzenia serca, żył, wątroby, a nawet palców u rąk i nóg oraz genitaliów. Wielu osobom w skutek zażywania dożylnie kokainy amputowano palce. W ten sposób dużo łatwiej także umrzeć z przedawkowania.
Pete Doherty jest już widocznie w krańcowym stadium uzależnienia, skoro musi narażać się na takie ryzyko, aby poczuć działanie narkotyku. No nic, raczej nie będziemy po nim płakać.
O, a tak wygląda brytyjski paparazzi: