Seria artykułów, które ukazały się minionego lata w tabloidach, ukazały przygnębiający obraz nędzy, w jakiej żyje nieuleczalnie chory ojciec Kamili Mścichowskiej. Ambitnej fance teatru nawet to nie zmiękczyło serca (zobacz: *Nie zaprosiła na ślub chorego ojca!)
*.
W ciągu kilku miesięcy, jakie upłynęły od jej ślubu z zasuszonym Andrzejem Łapickim, nie znalazła czasu by odwiedzić ojca i przedstawić mu nowego zięcia. Podczas gdy Mścichowska lansuje się na tzw. "salonach", jej ojciec nadal żyje na granicy nędzy, utrzymując się z renty wynoszącej 789 złotych. Jedynymi osobami, na które może liczyć są siostra i opiekunka społeczna.
Siostra Mścichowskiego zamartwia się, co się z nim stanie kiedy jej zabraknie sił: "Kiedyś jeszcze miał nadzieję, że Kamila zjawi się u niego że zabierze go na spacer, przedstawi mężowi - mówi smutno Rewii. Dzisiaj już tego nie oczekuje, ale ponieważ nadal bardzo kocha swoją córkę i nigdy źle o niej nie mówi, tłumaczy sobie, że Kamila po prostu wstydzi się, że poślubiła mężczyznę starszego od swojego ojca.
"Być może najlepszym rozwiązaniem będzie pozwanie jej o alimenty, które zapewnią ojcu godziwe warunki. Wystarczyłoby 200 - 300 złotych na ciepłą wodę i pranie. Chociaż nie sądzę, aby mój brat się na to zgodził. On cały czas wyobraża sobie, że Kamila przyjdzie do niego i powie: "Tato, wybacz, bałam się twojej reakcji."
Przykra sprawa. Nie życzymy nikomu tak zimnej córki.