To było chyba do przewidzenia. Trudno spodziewać się, że zachłanny tatuś Jackson pogodzi się z faktem, że został wykluczony z testamentu syna, "który wart jest więcej martwy niż żywy"... Właśnie złożył pozew w sądzie w Los Angeles, aby dano mu prawa do części funduszu powierniczego, w którym swój majątek pozostawił Michael, a który przeznaczony miał być głównie dla trójki jego dzieci.
Według dokumentów 81-letni Joe "nie widzi powodów, dla których miałby być wykluczony z grona osób, którym przyznana zostanie część środków finansowych". Co więcej, uważa, że ma do nich pełne prawo, bo to on stworzył zespół Jackson 5, w którym zaczynał Michael. Nie wspomina już, że dyscyplinę w nim trzymał dzięki fizycznemu i psychicznemu znęcaniu się nad swoimi synami.
Obecnie głównym zarządzającym funduszem powierniczym Michaela jest jego matka, Katherine. Otrzymuje miesięcznie 26 tysięcy dolarów na własne wydatki i opłaty oraz 60 tysięcy na utrzymanie Prince Michaela I, Paris i Blanketa. Ciekawe, jakiej sumy będzie żądał Joe. Jego apetyt wzrósł na pewno po tym, kiedy film This Is It zarobił swoje pierwsze 100 milionów dolarów...
Cóż, potrzebuje na pewno na kasy na utrzymanie swojej młodej laski.