Michał Wiśniewski postanowił wybornić się w wywiadzie dla Gali z zarzutów, że się skończył i zbankrutował. Twierdzi, że jego czas jeszcze nadejdzie. Po pięśdziesiątce... Cóż, życzymy sukcesów, ale jego wypowiedzi nie brzmią zbyt przekonująco. Wygląda na to, że naprawdę ma poważne problemy finansowe.
- Twoje pięć minut już minęło?
- Miałem swoje pięć minut, a może było to nawet 15. Ale czy to znaczy, że nie będzie kolejnych pięciu? Może w innej dziedzinie? Wciąż szukam nowych wyzwań. (...) Z pewnością są i tacy [który nie potrzebują Ich Troje], ale ja znam wielu, dla których ten zespół ma znaczenie i dla których warto być nadal. I tak prawdziwą karierę zrobię po pięćdziesiątce.
Jeśli chodzi o zarzut bankructwa. Klub Extravaganza wydzierżawiłem komuś, kto później zrobił tam przekręt. Sprawa jest w prokuraturze. To jest moja porażka biznesowa, ale w życiu bywają gorsze. Okazało się, że się do prowadzenia klubu kompletnie nie nadaję. Nie jestem restauratorem, lecz artystą. Jeśli chodzi o "Stowarzyszenie poszkodowanych przez Michała Wiśniewskiego". Podejrzewam, że jest to wymyślone przez Katarzynę Kanclerz [jego byłą menedżerkę] i nie mam zamiaru niczego udowadniać.
- Fakty są takie, że masz zapłacić dwa i pół miliona złotych za klub.
- I co? Mam się z tego powodu pochlastać? To są tylko pieniądze. One są zawsze do odzyskania. Ale są na świecie rzeczy, których nic nie wróci: zawiedzione nadzieje, zabite miłości. Ja wiem, jak się podnieść i iść dalej własną drogą.
Dalej jak każdy szanujący się nałogowiec Michał zapewnia, że nie jest uzależniony:
- Nie jesteś uzależniony od pokera?
- Uzależniony z pewnością nie. Każda moja pasja wciąga mnie bezgranicznie. Najpierw była to muzyka, potem latanie. Nie potrafię robić czegoś połowicznie.
Tak i pewnie "mógłby przestać w każdej chwili"... "tylko nie chce"
Życzymy odwrócenia złej passy, Michał. Szczerze. Smutno trochę bez ciebie.