TVN wykazał się dużą wyrozumiałością dla Weroniki Pazury przyłapanej ze 100 tysiącami w gotówce. Stacja dała się wytłumaczyć swojej już byłej pracownicy w najlepszym czasie antenowym, do tego dwa razy. Najpierw pojawiła się w programie Teraz My, a dzisiaj w Dzień Dobry TVN. Wywiad z nią prowadziła koleżanka z You Can Dance, Kinga Rusin.
- Co się zmieniło w twoim życiu przez ostatni miesiąc? - zaczęła delikatnie Kinia.
- Zmieniło się bardzo wiele, przede wszystkim straciłam bardzo wiele rzeczy, właściwie większość swoich prac, możliwości, już nie mówiąc o tym, co można było przeczytać w prasie, a tak naprawdę zmieniło się we mnie. Zmieniło się oczywiście, jakby to powiedzieć, to najważniejsze, co miałam w sobie, radość życia, optymizm, wiarę w ludzi, teraz wiele rzeczy zrozumiałam, zrozumiałam te mechanizmy, o których kiedyś tylko czytałam lub patrzyłam w filmach i nigdy w to nie wierzyłam, zawsze miałam różowe okulary, filmy o agentach okazuje się wcale nie są wymyślane. No jest to straszne, ta świadomość, że przez tyle czasu ktoś nad tobą pracował, wszystko tracisz, będąc praworządnym obywatelem, nie robiąc nic złego, złego jeden dzień i teraz musisz tylko czekać i udowadniać i odsunąć się na drugi plan jest straszna.
- Jakie na przykład rzeczy straciłaś?
- W ciągu trzech dni, nie wiedząc jeszcze o tym nawet, zostałam odwołana ze stanowiska, prawdopodobnie moja praca w TVN-ie tak samo się zakończy [o to się nie martw Weronika - TVN ci wybaczy]. W pierwszym okresie wolałam się sama usunąć, bo rozumiem, że ta sytuacja jest dwuznaczna, jestem prawnikiem i doskonale wiem, w co zostałam wmanewrowana. Ludzie są przekonani, że jeżeli ktoś jest podejrzany, to trzeba wydać wyrok. Ja jestem przekonana o swojej niewinności .
Wiele rzeczy jest zamkniętych, proszę sobie wyobrazić, że ja robię jakieś biznesy, po pierwsze we mnie złamana jest chęć pracy, chęć robienia czegokolwiek, złamane mam skrzydła.
Trochę w niezapomnianym stylu poseł Sawickiej. Zabrkło tylko łez. Marczuk zapowiedziała też, że oczekuje od polskiego wymiaru sprawiedliwości, że "zrobi porządek" z CBA.
- Według mnie plusy są takie, że ludzie się nareszcie dowiedzą, jak to naprawdę wygląda. Myślę, że *ktoś wreszcie coś z tym zrobi, bo z tym trzeba zrobić porządek. *Bo kiedy nikt nic nie wie, wtedy właśnie ludzie gdzieś tam przeżywają jakieś tragedie, ja o tym słyszałam wielokrotnie, zwłaszcza ci ludzie, którzy robią biznesy, są cały czas w kłopotach.
- Co ty będziesz robić? Masz plany?
- No mam plany. Mam swoją firmę, w której nikomu na szczęście nie muszę się tłumaczyć. *Natomiast na razie muszę to przeżyć, bo po prostu nie da się normalnie funkcjonować, *bo cię wszystko w środku boli, ci wisi, to oczywiście potrwa rok, dwa, trzy, my nie wiemy, ile to potrwa…
Nie też mogło zabraknąć pytania o zmianę wizerunku. Wszystkich zaskoczyło nowe wcielenie Weroniki, która by podkreślić cierpienia, które przeżywa, z blondynki zmieniła się w smutną brunetkę.
- Czemu ta zmiana diametralna wyglądu? - spytała Rusin.
- Tak jak zawsze w moim życiu za dużą zmianą idzie zmiana gdzieś tam... Taką miałam potrzebę i tak się czuję. Ale wierzę w to, ja nadal wierzę w ludzi, wierzę w wymiar sprawiedliwości, wierzę w to, że to się wszystko poustawia, mam nadzieję, że za chwilę będę mogła normalnie funkcjonować mimo wszystko.
Kupujecie jej kryzysowy PR? *Przypomnijmy: 23 września Weronika Marczuk-Pazura *została aresztowana przez Centralne Biuro Antykorupcyjne podczas odbierania łapówki o wartości 100 tysięcy złotych (miała być to pierwsza rata z 400 tysięcy). Weronika tłumaczyła najpierw, że sądziła, że w torbie są perfumy. Później przyznała, że jednak wiedziała o pieniądzach, ale myślała, że będzie ich mniej.