Podczas filmiku z przygotowań, emitowanego w minioną niedzielę, Natasza Urbańska kreowała się na wyluzowaną i wmawiała widzom, że wcale nie dąży po trupach do zdobycia Kryształowej Kuli, a nawet jest w stanie zrobić sobie przerwę od treningów. Niestety, chyba nikt w to nie uwierzył. Zacięta mina Nataszy wyraźnie pokazuje, że - cytując klasyka - to dla niej "gra o życie".
Jak donosi Fakt, tancerka zmusza swojego partnera do wielogodzinnych ćwiczeń wykraczających znacznie poza przewidziany przez TVN grafik. Doprowadziła do tego, że Jan Kliment, tak jak i sama Natasza, nie ma już kompletnie żadnego życia poza programem.
W ubiegłym tygodniu Jan zaprosił do Polski swoją dziewczynę, za którą bardzo się stęsknił. Liczył na to, że korzystając z przerwy z okazji 1 listopada, będą mogli spędzić wspólnie trochę czasu. Niestety, Natasza miała na ten czas inne plany. Tak bardzo przeciagała treningi i piętrzyła nowe wyzwania, że nieprzytomny ze zmęczenia Kliment prawie w ogóle nie bywał w domu.
Jego dziewczyna rozczarowana serią samotnie spędzonych wieczorów, zrobiła mu w końcu awanturę, spakowała walizki i wróciła do Czech.
Jan miał z tego powodu wyrzuty sumienia - mówi informator tabloidu zatrudniony przy produkcji programu. Ale nie mógł nic zrobić, bo musiał ciągle trenować z Nataszą.
Podobno tancerz podjął już decyzję, że nie weźmie udziału w kolejnych edycjach show. Nie może zrozumieć, o co w nim właściwie chodzi: W Czechach, gdzie wcześniej występował Jan, Taniec z gwiazdami traktowany jest z przymrużeniem oka - wyjasnia czeski dziennikarz piszący o rozrywce. Dlatego nie może on zrozumieć, dlaczego polskie gwiazdy podchodzą do tańca ze śmiertelną powagą.