Michał Wiśniewski jest na dobrej drodze, by bezpowrotnie zniechęcić do siebie resztki fanów, które jeszcze zachowały się na obczyźnie. Właściwie już to chyba zrobił. Podczas ostatniej "trasy koncertowej" po Stanach. Jak donosi Na żywo na tych kilku koncertach lider Ich Troje zajmował się głównie piciem.
Michał był w depresji i sprawiał wrażenie jakby na niczym mu nie zależało - pisze tygodnik. W czasie koncertu pił na scenie wódkę, potem zaszył się w hotelu i przez następny dzień z niego nie wychodził. Menedżerka odwołała spotkania i złożenie kwiatów pod Pomnikiem Katyńskim.
Planowany koncert w Detroit trzeba było odwołać, bo bilety się nie sprzedały. W Chicago w sali mogącej pomieścić 3 tysiące osób zjawił się ledwo tysiąc, a i tak Ich Troje było tylko jednym z występujących tego dnia zespołów, więc trudno ocenić, czy widzowie przyszli właśnie dla nich.
To świetna przestroga dla wszystkich, którym wydaje się, że sława będzie trwała wiecznie.