Tomasz Kammel kontynuuje obchód mediów. Po głośnej wizycie u Kuby Wojewódzkiego przyszedł czas na obronę na łamach Vivy. Były prezenter powtarza w niej argumenty, których użył u Kuby, niemal słowo w słowo. Twierdzi, że wszystko, WSZYSTKO, co pisały o nim najpoważniejsze gazety to bzdury i kłamstwa.
Mój kontrakt z TVP został rozwiązany podstępnie - żali się. Dzisiaj wiem, że ludzie, którzy za tym stali, szukając możliwości umocnienia swojej pozycji w firmie, wykorzystali nadający się pretekst.
Jak chcieli umocnić swoją pozycję, zwalniając Kammela? Tego niestety nie wyjaśnia. Atakuje za to kilku byłych znajomych:
- W mediach, jak i wszędzie, są ludzie, którzy najpier mówią lub piszą, a dopiero później myślą. Coś takiego regularnie zdarza się między innymi Karolinie Korwin-Piotrowskiej czy też małżeństwu Janiaków.
- Karolina odtrąbiła bardzo szybko twój upadek medialny. Pewnie nie poczułeś się zbyt fajnie?
- Nikt nie może jej zmusić do tego, żeby myślała o tym, co pisze lub mówi - odpowiedział z przekąsem.
Wierzę, że wrócę na ekran, bo widzowie sobie tego życzą, a oni mają władzę absolutną - ogłasza kawałek dalej. I opowiada o tym, jak jest lubiany:
Przejawów sympatii mam mnóstwo - zapewnia. W taksówkach, w pociągach, na ulicy spotykam widzów, którzy tęsknią za moją obecnością na ekranie. "Panie Tomku, kiedy pan wraca?" - to pytanie powtarza się niemal codziennie.
5+ z socjotechniki. Zobaczycie, że ten gość jeszcze wykręci się ze wszystkiego. Weronika Pazura i poseł Chlebowski powinni pilnie zatrudnić jego PR-owca.