Straszne rzeczy przytrafiają się strasznym ludziom. Bill Kaulitz z Tokio Hotel wyznał na łamach niemieckiego Bild, że kilka dni temu miał poważny wypadek samochodowy. Twierdzi, że ledwo uszedł z życiem.
Kaulitz opowiada, jak jadąc swoim Audi A4 do Berlina trafił na pirata drogowego. Mężczyzna niespodziewanie zjechał na jego pas jezdni, czym sprawił, że Bill wpadł w panikę. Skończył na barierkach.
Ledwo uszedłem z życiem. Próbowałem jak najszybciej wydostać się z samochodu - wspomina na łamach tabloidu. Pchnąłem drzwi kierowcy i zadzwoniłem na policję. Byłem w kompletnym szoku. Całe życie przeleciało mi przed oczami. Mam problemy ze snem.
Twierdzi, że dzięki temu zaczął bardziej doceniać swoje życie:
Myślę o wypadku każdego dnia. Sporo minie, zanim się z tym pogodzę. Nigdy nie byłem tak bliski śmierci. To cud, że jeszcze żyję. W takich chwilach zauważamy, co jest naprawdę ważne. Jedyne na czym nam zależy, to ratowanie własnego życia.
Następnego dnia po wypadku wokalista wraz ze swoim zespołem, wystąpił na rozdaniu nagród MTV. Czyli na szczęście nic poważnego się nie stało.