Kinga Rusin zaklina niewygodną dla niej rzeczywistość na łamach Faktu. Sytuacja zawodowa pupilki Edwarda Miszczaka ostatnio trochę się pogorszyła. Sam Miszczak musiał zrezygnować ze stanowiska wiceprezesa TVN po tym, jak w dół poleciała ogladalność. Zachował wprawdzie stanowisko dyrektora programowego stacji, ale jego pozycja nieco osłabła. Kini, która chętnie podlizywała mu się w wywiadach, opowiadając jak wiele mu zawdzięcza, musiało się zrobić trochę niewyraźnie. Tym bardziej, że po korytarzach ciągle snuje się wyrzucona z TVP Monika Richardson, gotowa pracować za o wiele mniej niż Rusin, a producenci Dzień Dobry TVN nie ukrywają swojego zachwytu nad Hanią Lis, która pojawiła się gościnnie w programie.
Mimo obecności dwóch bezrobotnych prezenterek mogących zaszkodzić jej pozycji, Kinia robi dobrą minę do złej gry: Nie czuję się w żadnym wypadku zagrożona! - zapewnia. Wskaźniki oglądalności mamy razem z Bartkiem Węglarczykiem najwyższe ze wszystkich prowadzących "Dzień dobry TVN".
I pomysleć, że jeszcze do niedawna nie musiała się z niczego tłumaczyć... Jest też kolejny problem. Przyszłość You Can Dance nadal jest niepewna. Program zbyt silnie kojarzy się z widokiem prowadzonej w kominiarce Weroniki Marczuk-Pazury.
Program oczywiście będzie realizowany. Nowego jurora, który zastąpi Weronikę, wyłonimy już na początku grudnia - zapewnia Rusin. Chyba byłoby więc błędem, gdyby nagle ktoś ze mnie zrezygnował.