Wczorajszej nocy wszyscy fani Miley Cyrus wpadli w panikę. Stacje telewizyjne w całej Ameryce informowały, że autokar, którym piosenkarka podróżuje podczas trasy koncertowej miał wypadek. Kierowca zginął na miejscu. Dopiero po czasie poinformowano, że gwiazdy nie było w tym czasie w pojeździe.
Do wypadku doszło w Richmond w stanie Virginia. Podczas manewru zawracania autokar wpadł w poślizg, wypadł z jezdni i przewrócił się na prawy bok. W autobusie było piętnastu pasażerów. Lekarze ich stan określili jako dobry. Skończyło się na zadrapaniach i potłuczeniach.
Z policyjnego raportu wynika, że jezdnia była śliska z powodu bardzo deszczu, który padał w nocy. Funkcjonariusze nie chcą jednak przesądzać co było ostateczną przyczyną wypadku.
Miley nie wydała na razie żadnego oświadczenia dla prasy. W niedzielę ma dać kolejny koncert i najprawdopodobniej wtedy wypowie się na tragicznej śmierci swojego kierowcy.