Ta nazwa mogła się obić o uszy telewidzom, bo Weronika Marczuk-Pazura przy każdej sposobności chwaliła się tym, jak prężnie działa w tej założonej w 2004 roku fundacji, mającej stanowić centrum informacji kulturalno-gospodarczej i kontaktów polsko-ukraińskich. Problem w tym, że w ambasadzie ukraińskiej nie mają pojęcia, że coś takiego istnieje...
Nie znamy takiego stowarzyszenia - poinformowano w ambasadzie dziennikarza tygodnika Świat i Ludzie. Tymczasem Weronika nadal upatruje swoją przyszłość w projekcie, który od 5 lat nie wyszedł poza fazę planowania.
Z czasem coraz więcej będzie się mówiło o Ukrainie w związku z mistrzostwami Europy w piłce nożnej, które razem organizujemy - zapowiada z zapałem jej znajomy. Ze znajomością kraju, obyczajów, kontaktami może stać się nieoceniona. To teraz największa szansa, jaką widzę dla Weroniki .
Pod warunkiem, że prokuratura pozwoli jej jeszcze wyjechać z kraju...