Colin Farrell to niezaprzeczalnie "idealny zięć". W jego przypadku nie pomoże nawet warta miliony fortuna. Aktor lubi wypić i przepuścić pieniądze w kasynie, twierdzi, że jest uzależniony od seksu, a na dodatek nie ma nic przeciwko sypianiu z prostytutkami. O ostatnim "hobby" gwiazdor opowiedział niedawno w rozmowie z brytyjskim magazynem.
Kocham seks. Przypadkowy, czy ten w związku. Nie ma znaczenia - stwierdza nonszalancko świeżo upieczony tata drugiego dziecka. Orgazm to najwspanialsza rzecz na świecie.
Zapewne Bachleda-Curuś wolałaby, aby Colin znajdował przyjemność tylko w związku, a nie poza nim. Zachwycony narodzinami synka aktor utrzymuje, że już się wyszumiał, a z jego najnowszej wypowiedzi wynika, że faktycznie niczego sobie nie odmawiał.
Szanuję prostytutki. Często z nimi sypiałem - przyznaje otwarcie Farrell. Zawsze byłem dla nich bardzo uprzejmy. Przecież to też ludzkie istoty. Nie widzę nic dziwnego w korzystaniu z ich usług. Po prostu chciałem uprawiać od czasu do czasu dobry i łatwy seks - dla mnie to miłość. Byłem młody, samotny i sławny, więc łatwo było mi zaciągnąć kobietę do łóżka.
Wierzycie, że Farrell przeszedł cudowną przemianę po narodzinach drugiego dziecka? Jakoś trudno nam uwierzyć, że tak łatwo zrezygnuje z "dobrego i łatwego seksu".