Jak uczy praktyka, najlepszym miejscem na zwierzenie się ze swoich problemów jest rękaw wyrozumiałej dziennikarki z kolorowego magazynu. Z takiego przywileju skorzystało już tyle gwiazd, że jedna więcej nie powinna zrobić różnicy. A jednak…
Monika Richardson, od kilku miesięcy przebywająca na słodkim bezrobociu, postanowiła zmierzyć się z tym "piętnem" w wywiadzie na łamach Vivy! Dość skromnie, bo zaledwie na sześciu stronach. Prezenterka opowiedziała, jak poinformowano ją o zwolnieniu z TVP.
Rozpłakałam się, tak po babsku, dziewczyny z sekretariatu uściskały mnie, dały chusteczkę, a ja nie mogłam się opanować - opisuje. Zdarzyło mi się to pierwszy raz i mam nadzieję - ostatni.
Płakałaś z żalu, że coś się kończy? - dopytuje dziennikarka.
Płakałam, bo człowiek, który nigdy mnie nie widział na żywo, nie zamienił ze mną słowa, zaocznie zadecydował o mojej przyszłości zawodowej. (…) Powiedział mi [wicedyrektor TVP, Tomasz Rudomino], wszystkie projekty spadły, więc nie powinnam się czuć osamotniona. Wyszłam więc z Woronicza i wróciłam do domu.
Wypłakanie się bardzo mi się przydało. Odreagowałam, a w domu byłam już spokojna. Zawołałam dzieciaki: "Chodźcie, usmażymy placki". Potem przyszedł pan oczyścić szambo [chcieliście to wiedzieć, prawda?]. I trzeba było przesadzić jabłonkę. Byłam zajęta do wieczora.
Richardson chętnie opisała wszystkie radości wynikające z bycia bezrobotną - ma więcej czasu dla dzieci, męża i zakupy w Nowym Jorku. Jak każdy przeciętny Polak bez pracy.
Z Jamiem odrabiamy zaległości. Byłam z nim w Nowym Jorku. Trzy lata błagał mnie, żebym tam z nim poleciała. *Dopiero teraz się na to zdobyłam. Zwiedzaliśmy, chodziliśmy po sklepach. Kupiłam sobie superbuty - dwie pary. Miałam skrupuły, ale Jamie mówi: "Kiedy masz je kupić, jak nie teraz?* Jak dostaniesz nową pracę, nie będziesz miała znowu na nic czasu, bo przez 24 godziny na dobę będziesz musiała udowadniać szefowi, że jesteś świetna".
Bo prezenterka wierzy, że niedługo dostanie pracę, co więcej, sama ma kilka pomysłów, z którymi chodzi do stacji telewizyjnych. Mimo ogromnej konkurencji w tym segmencie "gwiazd" jest przekonana, że sobie poradzi:
Jest tyle różnych możliwości. Biznes, Internet, prasa - zapewnia.
I imprezy. Przede wszystkim imprezy.