Jolanta Rutowicz doszła chyba do wniosku, że w show-biznesie osiągnęła już wszystko. Zaczęła więc wypowiadać się na tematy trapiące społeczeństwo. Pewnie naoglądała się TVN 24.
Dziennik zapytał się jej o zdanie w kwestii... legalizacji prostytucji (dziennikarzom gratulujemy poczucia humoru). Jolka wpadła w głębokie oburzenie, gdy dowiedziała się, że Włosi planują reformę swojego prawa.
Zalegalizować prostytucję?! Wyobraźmy sobie, że obsłużeni klienci po wszystkim odchodzą z kwitkiem... z kasy fiskalnej - dedukuje Rutowicz. Zabawne! Nie rozumiem, jak w ogóle można myśleć o legalizowaniu czegoś, co powinno się zwalczać. Jasne, że dzięki temu zwiększyłyby się wpływy do budżetu państwa... No, ale jakim kosztem? To czysta hipokryzja! Legalizacja prostytucji to zeszmacenie.
Wprawdzie prostytucji nie popieramy, ale czy Jola rozumie znaczenie słowa "hipokryzja"? Hipokryzją jest właśnie stan obecny (jakkolwiek być może konieczny) - oficjalne zakazywanie prostytucji i zarazem tolerowanie jej.
Legalizacja prostytucji wiązałaby się przecież z umieszczeniem tej profesji na wykazie zawodów - mówi Jola. Wyobraźmy sobie więc dziecko zapytane, kim chce zostać w przyszłości? "Prostytutką, mamo! Przecież to legalny i bardzo dobrze płatny zawód." Zdecydowanie jestem zwolenniczką podtrzymania zakazu prostytucji. Aha, i proszę mi te wszystkie panie zabrać z drogi, bo kiedyś niechcący je porozjeżdżam.
Powiało grozą.