Amerykańskie media nadal próbują dowiedzieć się, co tak naprawdę wydarzyło się między Tigerem Woodsem a jego żoną. W prasie pojawia się wiele sensacyjnych informacji. Sportowiec postanowił nie komentować żadnych medialnych doniesień.
Jego rzecznik prasowy twierdzi, że żona sportowca, szwedzka modelka Elin Nordegren, nie miała nic wspólnego z zadrapaniami, siniakami i opuchlizną na twarzy Woodsa. Ponoć wszystkie obrażenia są wynikiem uderzenia w hydrant i drzewo... Tiger twierdzi, że jego dzielna żona powybijała tylne szyby jego samochody terenowego, by go z niego wyciągnąć (wybrała najdłuższą drogę do pokonania...).
Nadal nie wiadomo, czy Nordegren rozjuszyły doniesienia o romansie męża. Ten w oświadczeniu do fanów daje jasno do zrozumienia, że coś było na rzeczy.
Jak wszyscy wiecie, miałem małą stłuczkę, w której doznałem kilku urazów - pisze Woods. Cała ta sytuacja to moja wina i jest mi wstyd, że naraziłem moją rodzinę na coś takiego. Jestem człowiekiem i nie jestem idealny. Zrobię wszystko, by to się nigdy więcej nie powtórzyło. To prywatna sprawa i chcę, by tak pozostało.
Nie wydaje się Wam to trochę dziwne? Na pewno nie było żadnego romansu...?