To się nazywa walka o sławę za wszelką cenę. To aż rozczulające. Joanna Ignaczewska, nieznana "aktorka", która niedawno próbowała wypromować się w Polsce romansem z Leonardo DiCaprio oraz domniemaną propozycją roli dziewczyny Bonda... podobno wszystko wymyśliła.
Jak donosi Twoje Imperium, do redakcji wpłynął list, którego autor twierdzi, że Joanna Ignaczewska nigdy nie była brana pod uwagę jako kandydatka na dziewczynę Bonda w planowanym filmie o agencie 007. Tak naprawdę jest zwykłą... nianią. A wkręciła się nawet na wywiad do Dzień Dobry TVN. Czyli chyba każdy tak może...
Autor twierdzi, ze cała ta historia została wymyślona przez aktorkę, która mieszka w Londynie i podobno jest tam... niańką do dzieci - pisze tabloid. Sama aktorka wykręca się wyjaśnieniem, że... padła ofiarą hakera, który włamał się do jej skrzynki mailowej i udawał szefową castingu zatrudnioną przy nowej produkcji.
Rozumiecie coś z tego?
My tylko jedno: Sława to piekielny narkotyk. A "pycha to nasz ulubiony grzech", że pozwolimy sobie zacytować klasyka :)