Czy ktoś jeszcze pamięta ambitnego biznesmena z olbrzymim parciem na szkło, dla którego podobno Edyta Górniak opuściła męża? Bartosz Bodnar wiązał z Edzią wielkie plany. Zamierzał zostać jej menedżerem i przy odrobinie szczęścia wylansować się u jej boku. Robił wszystko, co mógł, żebyście go rozpoznawali na ulicy.
Mógłbym zająć się negocjowaniem kontraktów, bo od lat się w tym specjalizuję - zapewniał w Fakcie.
Przez ostatnie pół roku sporo się zmieniło. Edzia jakoś nie zaufała zdolnościom swojego nowego znajomego i zatrudniła sprawdzonego Rinke Royensa. Podobno Bodnar ciężko odchorował tą porażkę. Nie wiadomo, czy sam, urażony, odsunął się od Edzi, czy został odsunięty przez nią lub jej nowego menedżera.
Spotykasz kogoś na etap ucieczki, szaleństwa, wyciszenia, opieki, samodzielności - mówiła Górniak w jednym z wywiadów po rozstaniu z mężem. I oni są dani właśnie na ten czas. Potem to się kończy. I nie jest to tragedia. Bo spotykasz kolejną osobę.
A potem kolejną. Na kolejny etap. I kolejną. I tylko Edyta wie, kiedy zmieniają się etapy.
Wyobrażacie sobie mieć takie życie? Bez nikogo na stałe? Bez prawdziwych przyjaciół?