Księżna Mandaryna ("herbu Korczyc") postanowiła po raz kolejny podzielić się swoimi przemyśleniami z prostym ludem. Po nowobogackiej sesji zdjęciowej w wynajętym pałacyku przyszedł czas na rozliczenia z przeszłością i samą sobą.
Widać potrzebowałam tych porażek, żeby popracować nad sobą - zamyśla się nad sobą w Dzienniku. I zapewnia: Na pewno nie mam już piórek w tyłku.
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.