Katarzyna "Sara May" Szczołek została już etatową komentatorką polskiej rzeczywistości. Dzięki swoim przenikliwym spostrzeżeniom i trafnym uwagom (przypomnijmy: o Kożuchowskiej: "MDŁA CIPKA NIEWYDYMKA!", o Curuś: "To ZWYKŁA PINDA, która wiedziała, przed kim NOGI ROZWALIĆ!" czy "Doda robi loda! DODA TO SMRODA!" ) niedługo dorobi się chyba własnego programu w telewizji. Albo procesu. Podejrzewamy, że zarówno jedno i jak i drugie będzie ją satysfakcjonować.
W najnowszym wpisie na swoim blogu Kasia skomentowała pojawienie się w Pytaniu na śniadanie Dody i Maryli Rodowicz. Opowiadały o swoim występie Sylwestrowym, więc zrozumiałe, że "Sara" mogła się wkurzyć:
Ostatnio w Pytaniu na śniadanie pojawiła się Doda i Maryla Rodowicz razem. Spotkały się dwie wsiury. Uskuteczniły takie dupolistwo, że aż żal. Wazelina jakich mało, zwłaszcza ze strony Rodowicz. Królowe...tandety....
Nie wiadomo która bardziej kiczowata i wiochmeńska. Doda i Rodowicz to w sumie ten sam typ i ten sam poziom. Zero klasy, zero gustu i wyrafinowania. Jedna i druga drą się na scenie, tyle, że Rodowicz miała szczęście do przebojów a że zaczynała w czasach gdy było kilka piosenkarek na krzyż, to żaden wyczyn.
Nie wypowiadam się o samych piosenkach Rodowicz. Wypowiadam się o jej kiczowatym stylu i kiczowatym śpiewie. Rodowicz to nie wokalistka a pospolita, obciachowa ludowa pieśniarka, która najlepiej wypadłaby w kurniku . Cóż, sprawdza się kobitka na festynach i to jest jej miejsce. Dody zresztą też.
A *gdzie jest miejsce Sary? *Nie krępujcie się, na pewno chciałaby znać Wasze zdanie.