Tuż po feralnym występie na American Music Awards, Jennifer Lopez twierdziła, że wszystko poszło zgodnie z planem. Spektakularny upadek na tyłek był ponoć częścią show. Na wszelkie pytania dziennikarzy gwiazda odpowiadała, że nic się nie stało i jej wielki powrót do śpiewania odbył się zgodnie ze szczegółowym planem. Dopiero teraz, po kilku tygodniach, przyznała, że była to gafa. W wywiadzie z Ellen Degeneres tłumaczyła się pechowego upadku.
Posiniaczyłam sobie tyłek i mam obitą kość ogonową - powiedziała Jennifer. Na próbach wszystko było w porządku i nie miałam problemów z lądowaniem. Podczas występu tancerze nie mieli na sobie żadnych koszulek i byli spoceni od tańca i ciepła z reflektorów. Nie przewidzieliśmy tego.
Podeszwy moich butów były mokre, więc w momencie lądowania od razu się poślizgnęłam – tłumaczyła. Wszystko się działo tak szybko, że nawet tego nie zarejestrowałam. Przez resztę występu zastanawiałam się, czy upadłam, czy nie. Wiedziałam tylko, że muszę dalej tańczyć i dać z siebie wszystko. Dopiero po przejściu za kulisy jeden z tancerzy zapytał się mnie, czy nic mi nie jest. Wtedy oprzytomniałam. Faktycznie posiniaczyłam sobie tyłek!
Nie można się było przyznać od razu?