Grażyna Szapołowska to bez wątpienia jedna z najpiękniejszych polskich aktorek. Obecnie ma 56 lat i w wywiadzie dla Rzeczpospolitej ze wzruszeniem wspomina swoje najlepsze lata.
- Jak pani traktowała swoją urodę? - pyta dziennikarz.
- Ja byłam niezła dupa! Tak mówiono.
- Jak taka świadomość wpływa na aktorkę?
- Uwodziłam. *Zwłaszcza węgierskich Cyganów. Śpiewali dla mnie całą noc. Po "Pięknej nieznajomej" śpiewał też dla mnie w Petersburgu premier Wiktor Czernomyrdin. *Chciał mnie porwać różowym samolotem. Ale o tym nie mogę dużo mówić.
Jeśli chodzi o urodę, miałam wypadek na nartach wodnych - kontynuuje. Wyrwało mi nogę z kolana. Wisiała na tętnicy. Przeszłam pięć operacji spieprzonych przez polskich lekarzy. Potem spotkałam chirurga, który zaczął wszystko od początku. W sumie miałam osiem operacji, a potem długą, paroletnią rehabilitację. Właściwie trwa do dzisiaj. Zaczęło się od tego, co usłyszałam w szpitalu: że już nigdy nie zatańczę, a nawet nie będę mogła zgiąć kolana. A skończyło na tym, że zaproponowano mi udział w "Tańcu z gwiazdami" i omal się nie zgodziłam.
Mamy jednak nadzieję, że po wygłupach w Jak ONI śpiewają daruje sobie fikanie koziołków w kolejnym programie rozrywkowym. W jej wypadku to naprawdę niepotrzebne.