Małżeństwo Tigera Woodsa przeszło już do historii. Pomimo starań psychologa i specjalisty od związków żona golfisty stwierdziła, że nie ma najmniejszych szans na uratowanie rodziny. Odmówiła dalszego udziału w terapii, gdy w mediach pojawiły się informacje o szóstej kochance sportowca. Wcale się jej nie dziwimy.
Tiger i Elin podpisali przed ślubem intercyzę, z której wynika, że po 10 latach małżeństwa w przypadku rozwodu modelka miała dostać 20 milionów dolarów. Po poznaniu imion kolejnych kochanek Nordgren zażądała jednak renegocjacji umowy. Prawnicy Tigera nie zostawili mu żadnych złudzeń. Jeśli sprawa trafi do sądu zdradzona i poniżona publicznie żona wygra, pogrąży Woodsa. Dlatego sportowiec zdecydował się na rozwiązanie polubowne.
Po ujawnieniu małego haremu golfisty na konto Elin wpłynęło natychmiast 5 milionów dolarów, które miały zapewnić jej utrzymanie na najbliższe miesiące. W zamian za tę kwotę żona sportowca miała nie udzielać się w mediach, grzecznie opuścić posiadłość, w której do tej pory mieszkała i odciąć się od skandalu. To jednak okazało za mało. Swoje milczenie Elin wyceniła na 11 razy tyle - 55 milionów dolarów! Tyle dostanie w zamian za zachowanie dyskrecji i obietnicę nie składania papierów rozwodowych.
Dla dobra kariery Woodsa nie będzie rozwodu. Zmieniono zapis w umowie przedmałżeńskiej i po siedmiu, a nie dziesięciu latach razem Nordgren dostanie cześć majątku męża – poinformował dziennikarzy jeden z prawników. Wzrosła też kwota umowy. Za dwa lata Elin dostanie 55 milionów dolarów.
Czyli przez dwa lata para będzie publicznie udawać wspaniałą rodzinkę, aby Tiger nie stracił kontraktów reklamowych i wizerunku człowieka sukcesu. Elin najwyraźniej woli odegrać tę szopkę i dostać kasę. Pomyślcie jakie to fałszywe życie - udawać rodzinę dla pieniędzy.
Wyobrażacie sobie te ich negocjacje? "Chcę 100 milionów!", "Nie, dam ci 40."