Współczesny symbol seksu, Angelina Jolie, wie jak podsycić i tak już gorącą atmosferę wokół swojej osoby. Od czasu swojej pierwszej znaczącej roli przed dziesięciu laty, w Przerwanej lekcji muzyki, za którą zresztą dostała Oskara, nieprzerwanie trwa jej triumf na listach najbardziej ponętnych kobiet show biznesu.
Ona sama potwierdza swój status kolejnymi rolami drapieżnych i pełnych erotyzmu kobiet. Jak wyjawiła niedawno w wywiadzie dla jednego z magazynów, perspektywa kręcenia tak zwanych "scen łóżkowych" zupełnie jej nie przeraża. W końcu jest profesjonalistką:
Zgadzam się na takie sceny pod warunkiem, że mają one sens dla całego filmu. Rozbieranie się po to, żeby pokazać trochę nagości nie ma sensu. - tłumaczy.
Przyznaje, że od ściągania ubrań, znacznie trudniej przychodzi jej uzewnętrznianie emocji: O wiele gorsze jest obnażanie się emocjonalne. Może to dziwnie zabrzmi, ale zagranie scen erotycznych, lub miłosnych jest dla mnie bardzo łatwym zadaniem. To więź emocjonalna jest najtrudniejsza do zbudowania. Z fizycznym kontaktem nie mam problemu.
W jaki sposób udaje jej się stworzyć odpowiedni nastrój udając miłość z innym aktorem?
Najważniejsze to odnaleźć w tej drugiej osobie coś co ci się spodoba, co pokochasz. Należy do tego podchodzić z radością i traktować jak zabawę. Przecież to tak naprawdę nic nie znaczy. Cokolwiek trzeba zrobić, to pozostaje na planie.
Być może już niebawem fani aktorki znów będą mogli podziwiać jej zawodowy kunszt. Jeśli potwierdzą się doniesienia o wspólnym filmie Jolie i Johnny'ego Deppa, z pewnością można oczekiwać namiętnych scen w wydaniu tej dwójki.