Joanna Krupa, która triumfalnie powróciła na łamy amerykańskich mediów udanym startem w tamtejszym Tańcu z gwiazdami została zaproszona do udziału w kontrowersyjnej kampanii PETY, zwracającej uwagę na problem bezdomnych psów i kotów. I chociaż już wcześniej pojawiała się na plakatach organizacji praktycznie naga, tym razem jej zdjęcia wzbudziły niespotykane dotąd oburzenie wśród amerykańskich katolików.
Lawina krytyki jaka posypała się na modelkę dotyczyła symboli chrześcijańskich użytych w kampanii i zestawionych z jej nagim ciałem. Na jednym ze zdjęć Krupa zasłania swoje sutki i łono wielkim krzyżem, na innym zakrywa pierś trzymając w dłoni różaniec.
Sama zainteresowana naturalnie nie widzi nic złego w takim zestawieniu:
Wiedziałam, że muszę zrobić jakiś hałas, by ludzie otworzyli oczy na to, co się dzieje na tym świecie, jak się okrutnie torturuje zwierzątka - broniła się w rozmowie z dziennikarzami Teraz My! Krzyż oznacza cierpienie, miłość, nadzieję i wiarę - tłumaczyła swój udział. Oczywiście prowokacja się udała, gdyż zdjęcia broniącej zwierzaki anielicy trafiły na czołówki mediów nie tylko w USA.
Jednocześnie modelka zaprzeczyła jakoby zakrywanie nagiego ciało krzyżem miało na celu obrazę uczuć religijnych: Chodziło o otworzenie ludziom oczu. Nie sądzę, żeby Jezus czy Bóg byli obrażeni - zapewniała. Ludzie powinni wiedzieć, że ryzykowałam swoją reputację, by otworzyć im oczy - podkreśliła z przekonaniem.
To akurat jej się udało. O jaką reputację chodzi? Modelki bielizny z katalogów wysyłkowych? Czy dziewczyny z rozkładówki Playboya?
W obronie Krupy stanął Zbigniew Hołdys: To jest grzeszna istota? Tak wygląda grzech? To jest profanacja? - pytał obecnych w studio TVN rozmówców. Dzieło boskie w postaci człowieka, pięknej kobiety trzymającej krzyż może obrażać uczucia religijne?
No właśnie, może?