Były ochroniarz Anny Nicole Smith, Alexander Denk, twierdzi, że miał z nią trwający 2 lata romans. Smith rzekomo błagała go, żeby założył z nią rodzinę.
Myślę, że między nami cały czas coś iskrzyło. Wydaje mi się, że i ona to czuła. Była wspaniałą, bardzo delikatną i czułą kobietą. Muszę przyznać, że świetnie całowała - mówi Denk. Powiedziała mi, że chce mieć ze mną dzieci. Jest więc jakieś prawdopodobieństwo, że to ja jestem ojcem Dannielynn.
Denk poznał Annę Nicole, kiedy występował w jej telewizyjnym show w roli kucharza. Teraz ujawnia, że kobieta cierpiała na mogące być przyczyną jej śmierci napady depresji:
Mówiła mi wszystko, nawet rzeczy, o których nikt inny nie wie. Kiedy rozmawiałem z nią dwa tygodnie temu, już wiedziałem, że ma kłopoty. Miała dosyć tej ciągłej nagonki na siebie. Wszyscy ją krytykowali, obrażali i oskarżali.
Mężczyzna spytany, czy jego zdaniem to narkotyki spowodowały jej śmierć, odpowiedział:
Nie wydaje mi się. Myślę, że była zmęczona. Biedna Anna. Mam nadzieję, że ma teraz spokój, gdziekolwiek jest.
W związku z tymi rewelacjami, liczba potencjalnych ojców pięciomiesięcznej Dannielynn wzrosła do pięciu. Czyli jeden ojciec na każdy miesiąc życia. Nieźle. Do tej grupy zaliczają się J. Howard Marshall, kochanek i prawnik Howard K. Stern, książe Frederic von Anhalt, fotograf Larry Birkhead i Alexander Denk.
Birkhead złożył nawet pozew wzywający do przeprowadzenia Dannielynn testu DNA, który miałby potwierdzić jego ojcostwo. Twierdzi też, że błagał Annę, by przestała brać narkotyki podczas ciąży:
Przykro mi, że nie mogłem jej uratować. Zajmowałem się nią, by upewniać się, że jest bezpieczna, a w końcu zostałem odrzucony. Nie miałem kontroli nad tym co i z kim robiła.
Jego znajomy dodał, że ten postawił nawet Smith ultimatum:
Powiedział jej: "Jeśli nie skończysz z takim trybem życia teraz, kiedy jesteś w ciąży z moim dzieckiem, będę się starał o uzyskanie prawa do opieki." Wtedy właśnie uciekła na Bahamy.
Fotograf twierdzi, że wiedział, iż Dannielynn jest jego córką już po pierwszym badaniu USG:
Pierwsze USG było niesamowite. To był jeden z najszczęśliwszych momentów w moim życiu. Chciała, żebym śpiewał dla dzidziusia w brzuchu. Robiłem dla niej naleśniki i masowałem plecy. Później odbieraliśmy zdjęcia USG i wpatrywaliśmy się w nie z zapartym tchem.
A ty, jaką historię byś wymyślił, żeby odziedziczyć 474 miliony dolarów?