Okazuje się, że senatorowi Platformy Obywatelskiej, Krzysztofowi Piesiewiczowi grozi coś więcej niż publiczne ośmieszenie. Jeżeli potwierdzą się zeznania jego byłej znajomej, "Katarzyny W.", jego "domówka" może się skończyć nawet w więzieniu. Jest podejrzany o posiadanie i nakłanianie do spożywania narkotyków. Jego znajoma potwierdziła w prokuraturze swoją wersję wydarzeń, według której senator Piesiewicz w jej obecności wciągał kokainę i proponował, że ją także poczęstuje.
Przypomnijmy, Piesiewicz został nagrany na wciąganiu białego proszku, ubrany w sukienkę na ramiączkach. Przyznał też, że na imprezie "był sztuczny penis"... Zobacz: Znajoma senatora wyznaje: "BRAŁ KOKAINĘ, pytał, czy pomaluję mu usta"
Jak donosi Super Express, na podstawie zeznań kobiety ze sprawy wyodbrębniono osobne śledztwo, w toku którego prokuratura sprawdza, czy Piesiewicz był w posiadaniu nielegalnych substrancji odurzających.
Badamy możliwość posiadania przez senatora Krzysztofa Piesiewicza narkotyków. W tej sprawie skierowaliśmy pismo do marszałka Senatu i czekamy na jego odpowiedź - poinformowała prokurator Renata Mazur z Prokuratury Okręgowej w Warszawie. Z ustawą o zapobieganiu narkomanii, za posiadanie narkotyków w zależności od ilości grozi od 3 nawet do 8 lat więzienia. Wszystko zależy od orzeczenia sądu. Trzy lata więzienia można dostać za posiadanie kilku "działek" narkotyku, osiem za większą ilość.
Tymczasem Janusz Palikot nawołuje Piesiewicza, by zakończył karierę polityka. Jego zdaniem kompromituje go zwłaszcza fakt, że uległ szantażystom, czyli mógłby być szantażowany przez jakieś obce służby:
Senator, który wpłacił okup może stanowić zagrożenie, to go dyskwalifikuje, bo przecież mogły go szantażować jakieś służby, a nie zwykli przestępcy - niepokoił się Palikot w Kontrwywiadzie RMF FM. Świat go zna ze sztuki, ale z polityki może się wycofać. Jego największym błędem było to, że uległ szantażowi.
Materiał, który mamy, jest bardzo drastyczny i nie jest to tylko film - powiedział z kolei prokurator Edward Zalewski w Radiu ZET.
